Obowiązkowa dematerializacja akcji będzie dotyczyła wszystkich spółek akcyjnych i komandytowo-akcyjnych. Nie będzie miało znaczenia, czy chodzi o spółki publiczne, czy też nie.
A to znacznie poszerza krąg firm, które znajdą się w zasięgu nowych obowiązków. Na warszawskiej giełdzie, licząc razem z rynkiem NewConnect, jest ok. 1 tys. firm. Jednak gros przedsiębiorstw pozostaje poza rynkiem regulowanym. Mowa w sumie o ok. 14 tys. spółek.
CZYTAJ TAKŻE: Ruszyła akcja PIT 2019. Przedsiębiorcy rozliczają się sami
Często mówi się, że to obecność na giełdzie rodzi największe obowiązki dla przedsiębiorstwa. Jednak nadchodzące zmiany dotyczące obowiązkowej dematerializacji akcji paradoksalnie najmocniej dotkną firmy niepubliczne. Co zatem kryje się pod hasłem dematerializacji akcji?
Spółka akcyjna i komandytowo-akcyjna będzie musiała mieć rejestr akcjonariuszy
Obecnie wiele firm identyfikuje swoich udziałowców poprzez fizyczny dokument akcji. Problem jednak w tym, że od 2021 r. utracą one ważność. W przyszłym roku każda spółka akcyjna i komandytowo-akcyjna będzie musiała mieć rejestr akcjonariuszy. Będzie mógł go prowadzić np. dom maklerski czy też bank powierniczy.