Tak wynika z analizy Euler Hermes na podstawie Monitorów Sądowych i Gospodarczych.

W ciągu dziesięciu miesięcy br. opublikowano łącznie informacje o 993 niewypłacalnościach. To również rekord dekady. Oznacza to wzrost o 18 proc. rok do roku.

CZYTAJ TEŻ: Tarcza branżowa – które firmy nie zapłacą składek ZUS?

Niewypłacalności firm obejmują niezdolność do regulowania zobowiązań wobec dostawców, skutkującą upadłością bądź którąś z form postępowania restrukturyzacyjnego. Wiążą się z brakiem środków na pokrycie zobowiązań u dostawcy, powodując efekt domina – ich kłopoty z płynnością. Z nowej formy przyspieszonego postępowania restrukturyzacyjnego skorzystało w październiku 70 firm. Zaś od początku wejścia w życie nowych przepisów – 187. Od początku roku liczba niewypłacalnych firm usługowych wzrosła o ponad 50 proc. r/r, ale w np. w październiku była ona aż o 86 proc. wyższa.

CZYTAJ TEŻ: Firmy obawiają się, że koniunktura szybko nie wróci

Z analizy Euler Hermes wynika, że nigdy jeszcze nie mieliśmy do czynienia z taką skalą wzrostu liczby niewypłacalności firm jak w październiku 2020 r. Jak ocenia Tomasz Starus, członek zarządu Euler Hermes odpowiedzialny za ocenę ryzyka, postępowania według nowego rodzaju procedury restrukturyzacyjnej są takim samym elementem obecnej sytuacji, reakcją na bezprecedensowy kryzys, jak publiczna pomoc publiczna finansowa dla przedsiębiorców.

CZYTAJ TEŻ: Wycofanie auta z firmy nie zawsze spowoduje skutki w VAT

– W jednym i w drugim przypadku jest to odpowiedź na potrzeby polskich firm wynikające z ich niskiej płynności finansowej. Pomoc niewątpliwie potrzebna, chociaż tak jak pomoc publiczna uratowała wiele firm zwiększając zadłużenie skarbu państwa, tak samo prostsza restrukturyzacja pozwala szybciej i skuteczniej ratować firmy przed wierzycielami ale za cenę przenoszenia na nich, na kolejnych przedsiębiorców problemów finansowych – podkreśla Starus.