Potrzeba więcej czasu, aby przedstawić wiążące wnioski, ale
rzeczywiście widać silny trend rosnący wymiany handlowej z Ukrainą i to w
obu kierunkach, choć oczywiście bardziej interesuje nas eksport, bo to z
tego tytułu polska gospodarka ma konkretne korzyści. Natomiast są pewne
zaburzenia w tej statystyce np. można znaleźć dane, że gros
eksportowanych towarów to używane auta i autobusy lub też pojedyncze
maszyny lotnicze. Na to nakłada się bieżąca sytuacja Ukrainy, a więc
ogromne potrzeby w zakresie leków, odzieży, żywności i innych
podstawowych dóbr więc ten trudny okres wojenny, przez który przechodzi
Ukraina zaburza nam percepcję i możliwość wyciągnięcia wniosków w długim
okresie. Jednocześnie trend jest rosnący i to w ostatnich kilku latach.
Ostatnie szacunki wskazują na 50 proc. wzrostu rok do roku.
Przekroczyliśmy już poziom 7 mld euro w eksporcie także myślę, że
będziemy mówili o rekordowym roku. Co przyniesie dalsza perspektywa
zobaczymy, choć plany w zakresie odbudowy Ukrainy na pewno będą
odzwierciedlone w statystyce. To że staramy się, aby polski głos był w
tym procesie głośny i znaczący również wpłynie na tę statystykę.
Jako Agencja chcecie zachęcić do eksportu znacznie więcej firm z
sektora MŚP. Dlaczego to jest ważne i jakimi sposobami chcecie przekonać
przedsiębiorców?
Małe i średnie przedsiębiorstwa są tak naprawdę solą naszej
gospodarki. Są jej fundamentem i to nie tylko w Polsce, ale w wielu
rozwiniętych gospodarkach na świecie. Udział polskiego MŚP w eksporcie
na tle udziału MŚP w krajach unijnych jest wciąż relatywnie niewielki.
To ma znaczenie z punktu widzenia dojrzałości tych firm i ich wielkości i
budowania masy kapitałowej. Na koniec ma też znaczenie struktura
własności. Jeżeli patrzymy na MŚP gdzie wielokrotnie są to firmy z
kapitałem polskim, rodzinne to ta struktura ma znaczenie w zakresie
podejmowania decyzji gdzie i co eksportujemy. To naprawdę ma
niebagatelne znaczenie. A już sama koncepcja, że firma mogłaby wziąć
udział w ekspansji pociąga za sobą szereg korzyści. Oprócz tego, że
zaczynają tworzyć atrakcyjne, dobrze płatne miejsca pracy, bo potrzebne
są konkretne umiejętności i doświadczenia, aby realizować politykę
eksportową w spółce, to firma taka zbiera doświadczenie z rynku, ma
przegląd aktualnych trendów konsumpcyjnych, i nie tylko, w różnych
częściach świata.
Rosnący udział w eksporcie i ekspansji daje też szanse
innym firmom, a w ten sposób wydłuża się łańcuch wartości, a w
konsekwencji wartość dodana w Polsce jest jeszcze większa. Inny aspekt
to wysoka marżowość. Globalny rynek zbytu i inne gospodarki oferują
różne warunki sprzedaży. Polskie firmy muszą pamiętać o tym, że nie da
się skopiować jednego dobrego rozwiązania z jednego rynku na drugi.
Trzeba uwzględnić potencjał nabywczy konsumentów, a więc ich zarobki,
aby dostosować ceny, ale też ich preferencje. To się wprost przekłada na
sukces, bo jeśli nasze firmy będą realizować wysokie marże to będą w
stanie inwestować. A jak będą inwestować w rozwój i badania lub zakup
nowych technologii to znowu będą zwiększać efektywność i wydajność
pracy. Na koniec dnia chodzi o to, aby dywersyfikować ryzyko prowadzenia
działalności na jednym rynku. Nasz rynek jest duży, chłonny więc część
firm w ogóle nie myśli o ekspansji, a nasze doświadczenia pokazują, że
jest cała masa rodzimych firm, które mogłyby spróbować tu i teraz.
A porozumienia o wolnym handlu? Na ile to dobrodziejstwa z nimi
związane są znane naszemu biznesowi? Mówiąc wprost czy polskie firmy
realnie korzystając z FTA?
UE przyspieszyła w ostatnich latach szereg procesów negocjacyjnych.
Toczą się rozmowy o FTA (ang. free trade agreement) z Australią, Nową
Zelandią, Filipinami, Indiami, Indonezją. Prawie gotowa jest umowa z
MERCOSUR. Umowa z USA będzie zapewne wymagać trochę więcej czasu i
pracy. Z tymi umowami wiąże się szereg propozycji, wartości dla polskich
firm. Dzisiaj walka toczy się o każdą złotówkę. W związku z tym jeżeli
walczymy o niskie koszty pracy, energii a wiemy, że presja jest ogromna
to jest jeszcze obszar, który dotyczy bezpośrednio ceł i różnych
dodatkowych danin wynikający z prowadzenia działalności międzynarodowej.
Jeżeli polski producent będzie w stanie dowieść, a w każdym przypadku
zależy to od porozumienia, trzeba zajrzeć w odpowiednie załączniki, że
wartość jego produkcji w Polsce, w UE wynosi minimum 60 proc. wartości
produktu to może ubiegać się o preferencyjne stawki celne. Jego
kontrahent z zagranicy nie zapłaci tych danin u siebie. I mając do
wyboru np. dwóch partnerów zdecyduje się na tego z preferencjami. Z tym
jest związana duża doza nauki dla każdego przedsiębiorcy, niezależnie od
wielkości firmy. Sam proces jest dość skomplikowany i wymaga współpracy
wielu działów w firmie. Na pewno wymaga wprowadzenie różnego rodzaju
rozwiązań z zakresu compliance, bo wejście w świat FTA oznacza, że
staniemy się bardziej widoczni dla urzędów celnych. W związku z tym
częściej możemy być podawani audytom. Jeśli spółka nigdy nie miała
audytu celnego to powinna takie przedsięwzięcie wziąć na barki i
przeprowadzić taki test wewnątrz. Określone preferencje i wartości są
niestety obarczone kosztem prowadzenia dokumentacji i sprawozdawczości z
realizowanych kontraktów.