Umowa o wolnym handlu UE-Australia na horyzoncie

W ostatnich latach weszły w życie umowy o wolnym handlu UE z Japonią, Wietnamem i Singapurem. Teraz Bruksela negocjuje z Canberrą.

Publikacja: 07.04.2021 12:25

Umowa o wolnym handlu UE-Australia na horyzoncie

Foto: Australia negocjuje z Unią Europejską umowę o wolnym handlu. Źródło: Adobe Stock

19 marca br. zakończyła się jedenastodniowa 10 runda negocjacji układu o wolnym handlu (FTA) między Unią Europejską a Australią. Eksperci Komisji Europejskiej (KE) oraz rządu w Canberrze rozmawiali online w 28 grupach tematycznych. Prowizorycznie uzgodniono tekst kolejnych rozdziałów. Tym razem o ułatwieniach w handlu i usługach dostawczych. Dopóki jednak strony nie osiągną ostatecznego porozumienia, istnieje ryzyko powrotu do rozmów o tymczasowo przyjętych rozwiązaniach.

W czerwcu br. będzie miała miejsce kolejna runda negocjacji. Choć atmosfera rozmów jest dobra, trudno przewidzieć czas ich zakończenia. Do istniejących przeszkód związanych z handlem produktami rolnymi czy samochodami dołączyły kwestie nowe jak możliwy graniczny podatek węglowy.

Jakie branże zyskają na umowie UE-Australia?

Helena König, przewodnicząca europejskiej delegacji stwierdziła, że celem rozszerzonej umowy o wolnym handlu są „ułatwienia w handlu dobrami, dostawach usług i inwestycjach”, przy zachowaniu ochrony miejsc i standardów pracy oraz zapewnieniu poszanowania środowiska naturalnego i przeciwdziałaniu zmianom klimatycznym. Porozumienie ma ułatwić dwustronną wymianę gospodarczą regulowaną dotychczas zasadami Światowej Organizacji Handlu oraz bilateralnymi uzgodnieniami z 2008 r. Tak szeroki zakres umowy powoduje konieczność uwzględnienia interesów wielu aktorów i może powodować dalsze przeciąganie się rozmów.

Analiza wpływu umowy autorstwa Komisji wskazuje, że do 2030 r. skutkiem FTA powinno być powiększenie o 4 mld euro gospodarki wspólnoty w porównaniu ze scenariuszem, gdyby umowy nie było. Sektory, które mogą najbardziej zyskać w UE to: przemysł motoryzacyjny, części samochodowych i chemiczny, nawozów i środków ochrony roślin. Polska spółka Ciech Sarzyna od kilku już lat jest obecna na rynku australijskim. Dla polskich producentów ciekawy może być także sektor akcesoriów samochodowych.

CZYTAJ TEŻ: FTA. Umowy wielkiego strachu i wielkich możliwości

Z drugiej strony Australijczycy liczą na szersze otwarcie rynku europejskiego dla ich mięsa – głównie wołowiny i baraniny – oraz warzyw i owoców. Jest to szczególnie ważne ze względu na przedłużający się spór handlowy z Chinami. Z polskiego punktu widzenia ważne mogą być rozwiązania przyjęte w handlu węglem koksowniczym, którego Australia już teraz jest istotnym eksporterem do wspólnoty.

W ostatnich latach rozmowy dominowały kwestie faktycznych, pozacelnych barier w handlu. Dobrym ich przykładem jest dostęp europejskich samochodów do australijskiego rynku, ograniczany australijskim podatkiem od luksusowych pojazdów (LCT). Jego konstrukcja powoduje, że daniną w praktyce dotknięte są głównie pojazdy najnowocześniejsze i najbardziej energooszczędne, a więc te, które najbardziej opłacałoby się importować z Europy. Rząd australijski przewidywał modyfikację LCT w 2020 r., ale pandemia stała się okazją do zmiany tych planów.

Oznaczenia geograficzne produktów regionalnych

Ważnym punktem spornym w negocjacjach były tradycyjnie oznaczenia geograficzne produktów regionalnych dla ponad 170 rodzajów żywności i ponad 230 rodzajów alkoholi. Australijscy wytwórcy obawiają się utraty rynku z powodu konieczności zmiany nazwy niektórych produktów, takich jak „gouda” czy „edam”. Istnieje szansa, że oznaczenia regionalne rozwiązane zostaną podobnie, jak w porozumieniu o handlu winem UE-Australia z 2010 r., w którym Canberra zgodziła się respektować oznaczenia geograficzne produktów europejskich i ich oznakowanie, także w przypadku eksportu na rynki trzecie. Producenci rolni spodziewają się stopniowego wzajemnego znoszenia ceł lub podwyższenia kwot bezcłowych.

CZYTAJ TEŻ: Jak skorzystać na wolnym handlu z Wietnamem?

Obu stronom zależy na możliwie pełnym ujęciu w umowie coraz ważniejszych dla rozwiniętych gospodarek usług (w tym cyfrowych) oraz kwestii inwestycyjnych. Rodzi to jednak konieczność szczegółowych uzgodnień dotyczących np. zasad rozstrzygania sporów oraz uregulowania ochrony prywatności i danych osobowych.

Kiedy przewidywane jest porozumienie UE-Australia?

Po rozpoczęciu rozmów w czerwcu 2018 r. obie strony miały nadzieję na ich zakończenie w szybkim tempie, jak stało się to w przypadku podobnie ambitnych umów z Japonią czy Singapurem. Jednak szereg tematów spornych w negocjacjach oraz zmieniająca się sytuacja globalna (jak dojście do skutku brexitu i ograniczenia pandemiczne) spowodowały dalsze opóźnienia rozmów, które i przed 2020 r. toczyły się w umiarkowanym tempie. Choć Angus Taylor, australijski minister spraw zagranicznych i handlu, donosił 23 marca br. parlamentowi, że „dziesiąta runda rozmów przyniosła większy postęp niż wszystkie dotychczasowe”, to obecnie żadna ze stron nie podaje przewidywanej daty ich zakończenia.

CZYTAJ TEŻ: Japonia – więcej tam eksportujemy zyskując na wolnym handlu

Jeśli partnerzy osiągną kompromis, umowa będzie musiała być zatwierdzona przez Parlament Europejski i australijskiego ustawodawcę. PE od początku rozmów ściśle monitoruje ich postępy. W dwustronnej delegacji parlamentarnej wśród Polaków są europosłowie Róża Thun i Kosma Złotowski.

Sporny graniczny podatek węglowy

Elementem spornym, który pojawił się stosunkowo niedawno, jest graniczny podatek węglowy, w Europie znany jako CBAM (Carbon Border Adjustment Measure). Z punktu widzenia UE ten mechanizm jest elementem polityki klimatycznej. Za jego pomocą eksporterzy dóbr z krajów, gdzie przedsiębiorstwa nie muszą płacić za emisje gazów cieplarnianych przy produkcji, musieliby na granicy wspólnoty nabywać certyfikaty emisyjne. Miałoby to wyrównać szanse europejskich i pozaeuropejskich producentów. W czerwcu br. nad rozwiązaniem ma pracować Parlament Europejski, a jego wprowadzenie Komisja zakłada w 2023 r. Na początku CBAM przewidziano tylko dla sektorów powodujących duże zanieczyszczenia, jak produkcja cementu, stali, chemii czy nawozów.

CZYTAJ TEŻ: Eksport poza UE nie taki straszny jak go malują

Australijski rząd uważa to za rodzaj gospodarczego protekcjonizmu i dodatkową pozacelną barierę w handlu. Choć zdaniem Tennanta Reeda, analityka ds. klimatu w związku przedsiębiorców Australian Industry Group, taki podatek węglowy miałby „niewielkie bezpośrednie konsekwencje w krótkiej perspektywie”, to potencjalnie CBAM może pozostać kością niezgody między Unią a Australią. Zwłaszcza, jeśli kraje rozwinięte nie osiągną szerszego porozumienia w tej sprawie w gremiach takich jak G7. Rząd australijski przeciwny jest z reguły politykom ograniczającym emisje, reprezentując stanowisko, że zostaną one powstrzymane dzięki innowacyjnym technologiom i mechanizmom rynkowym.

Dodatkowym elementem wzbudzającym nieufność Australijczyków jest perspektywa na przyszłość. Mimo iż obecnie danina ma obejmować tylko niektóre sektory, z czasem zapewne obejmie i inne kategorie produktów odpowiedzialnych za emisje, jak np. rolnictwo.

Coraz więcej umów handlowych na Pacyfiku

Negocjacje umowy o wolnym handlu z Australią są częścią wysiłków UE mających na celu utrzymanie liberalnego ładu w handlu światowym. W rejonie Azji w ostatnich latach weszły w życie umowy z Japonią, Wietnamem i Singapurem.

Na rynku australijskim firmy europejskie mogą znaleźć się niedługo pod dodatkową presją konkurentów z państw, z którymi Canberra podpisała ostatnio porozumienia handlowe.  Australia była jednym z motorów transpacyficznej umowy handlowej CPTPP, która łączy gospodarki Azji Południowo-Wschodniej i Wschodniej z niektórymi państwami Ameryki, jak Meksyk i Kanada. W tej umowie uczestniczy Tokio, ale nie ma w niej Waszyngtonu ani Pekinu.

CZYTAJ TEŻ: Handel z Singapurem będzie łatwiejszy

Australia dołączyła też w 2020 r. do regionalnego porozumienia RCEP, zawartego przez Stowarzyszenie Narodów Azji Południowo-Wschodniej (ASEAN) i ich partnerów handlowych, na czele z Tokio i Pekinem. Choć są to umowy mniej kompleksowe, ułatwiają handel dobrami. umowa Unia-Australia pomogłaby z pewnością europejskim eksporterom na antypodach w konkurencji z uczestnikami CPTPP i RCEP.

Unia Europejska podjęła jednocześnie rozmowy handlowe z Australią i Nową Zelandią, opierając się na podobnym tekście wstępnych propozycji. Od tego czasu rozmowy toczą się jednak niezależnie od siebie.

Autor jest analitykiem ds. Indii, Australii i energetyki, przewodniczącym Rady Fundacji Instytut im. Michała Boyma.

19 marca br. zakończyła się jedenastodniowa 10 runda negocjacji układu o wolnym handlu (FTA) między Unią Europejską a Australią. Eksperci Komisji Europejskiej (KE) oraz rządu w Canberrze rozmawiali online w 28 grupach tematycznych. Prowizorycznie uzgodniono tekst kolejnych rozdziałów. Tym razem o ułatwieniach w handlu i usługach dostawczych. Dopóki jednak strony nie osiągną ostatecznego porozumienia, istnieje ryzyko powrotu do rozmów o tymczasowo przyjętych rozwiązaniach.

W czerwcu br. będzie miała miejsce kolejna runda negocjacji. Choć atmosfera rozmów jest dobra, trudno przewidzieć czas ich zakończenia. Do istniejących przeszkód związanych z handlem produktami rolnymi czy samochodami dołączyły kwestie nowe jak możliwy graniczny podatek węglowy.

Pozostało 91% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Nowe Rynki
Zielona wiosna w Polsce w stosunkach handlowych z Irlandią
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Nowe Rynki
Czy Francja wstrzyma rozmowy o wolnym handlu z Mercosur?
Nowe Rynki
Gdzie zagranicą mogą inwestować polskie firmy?
Nowe Rynki
Końcówka 2023 roku z irlandzkim impulsem dla Polaków
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Nowe Rynki
Listopadowe polsko-brytyjskie wydarzenia biznesowe