Stąd pozorny paradoks: mimo ludnego rodzimego rynku, dla indyjskich developerów i wydawców gier bardzo ważna jest zagranica. Szczególnie wśród tych pierwszych, którzy wykonują często aplikacje na zamówienie, gaming bywa jedynie uzupełnieniem oferty innych produktów informatycznych. Dlatego nie powinno dziwić, że na listach indyjskich deweloperów gier można znaleźć takich światowych gigantów outsourcingu IT jak Tata Consultancy Services (TCS) oraz Infosys. Nieco mniej znane Zensar Technologies, Hyperlink Infosystem, Fgfactory czy Unanimous Studios mogą pochwalić się również tysiącami zatrudnionych informatyków, biurami w kilkudziesięciu państwach świata czy aplikacjami gamingowymi liczonymi w setkach.
Żaden z powyższych developerów aplikacji nie wydał na razie tytułów, które by podbiły serca graczy światowych lub indyjskich. W samych Indiach dużą popularnością cieszyły się do niedawna gry zagranicznych, w tym chińskich wydawców, jak choćby „PUBG Mobile”, którzy z własnego podwórka znają specyfikę rynku, na którym internet bywa zawodny, sprzęt do dyspozycji graczy nie zawsze jest najwyższej jakości, a użytkownicy aplikacji rzadko mogą sobie pozwolić na oddzielny kącik do tego typu rozrywki.
Gametion Technologies, czy ludo jest królem
Nie znaczy to jednak, że Hindusi nie dorobili się własnych wydawców gier, którzy tworzyliby atrakcyjne tytuły. Wedle zestawienia opartego na danych portalu statista, ponad głównie chińskimi konkurentami króluje obecnie Gametion Technologies ze swoim szlagierem „Ludo King”. Całościowa liczba pobrań tytułu od czasu wydania w 2016 r. zbliża się już na całym świecie do 0,5 mld, a firma chwaliła się ostatnio wzrostem średniej liczby użytkowników w ciągu miesiąca z 110 do 142 mln, a wskaźnik dziennych aktywnych użytkowników (DAU) wzrósł z 15 do 32 mln.
Sukces gry miał dość jedną zabawną konsekwencję. Wielu internautów sądziło, że „Ludo King” – podobnie jak inne cenione tytuły – jest produkcją chińską i obawiano się, że zniknie we wrześniu zeszłego roku ze sklepów AppStore i Google Play wraz z innymi tytułami wyprodukowanymi za Wielkim Murem. Rząd indyjski zakazał bowiem używania kilkuset chińskich aplikacji różnego rodzaju, powołując się na względy bezpieczeństwa narodowego.
Jednak nawet ten sukces frekwencyjny w umiarkowanym stopniu przekłada się na zyski. Jak przyznał ostatnio Vikash Jaiswal, prezes firmy, w zeszłym roku przedsiębiorstwo zarobiło 20 mln USD. Co istotne, najwięcej przynieśli użytkownicy w państwach takich, jak Singapur czy Australia. Hindusi pobierali najczęściej darmowy program symulujący ludo, popularną planszową grę rodzinną (przypominającą „chińczyka”), ale rzadko dokupowali płatne funkcjonalności.
Podobnie jak konkurencja, firma stara się zwiększyć zyski poprzez sprzedaż dodatkowych usług już podczas korzystania z programu, rozwija dochody z wyświetlanych podczas korzystania z aplikacji reklam oraz stara się zatrzymywać użytkowników oferując audio i wideo chaty podczas rozgrywki. Dodatkowo usiłuje przyciągać krótszą, 5 min wersją rozgrywki. W czasie luzowania obostrzeń pandemicznych mało kto może sobie pozwolić na pełne pół godziny lub 40 min gry.