Według Światowej Organizacji Handlu (ang. WTO) międzynarodowy handel towarami w tym roku wzrośnie rok do roku o 3,5 proc. Z kolei w 2023 roku eksperci WTO przewidują jedynie wzrost o 1 proc. Spadek będzie spowodowany głównie wysokimi cenami energii i żywności oraz rosnącymi stopami procentowymi banków centralnych, co przełoży się na ograniczenie popytu importowego. Duże wpływ na handel dalej będzie miała wojna na Ukrainie.
Wnioski z pandemii
Z pandemii SARS-Cov-2 (koronawirusa) płynie oczywisty wniosek, że skupienie produkcji wszystkiego lub większości w jednym miejscu globu (lub kraju) było i jest złym rozwiązaniem. Zamknięcia miast, regionów a nawet krajów wskutek wprowadzenia ograniczeń antyepidemicznych spowodowało przerwanie lub zakłócenie na wiele miesięcy łańcuchów dostaw.
W ocenie ekspertów od handlu międzynarodowego świat potrzebuje bardziej zdywersyfikowanej bazy produkcyjnej. W komentarzach powtarzany jest argument, że handel międzynarodowy w erze postcovidowej, jeśli ma być bardziej odporny i bardziej stabilny cenowo, to powinien być mniej skoncentrowany w jednym kraju (regionie) i oparty w większym stopniu na małych i średnich przedsiębiorstwach, bo to one stanowią siłę ekonomiczną większości krajowych gospodarek.
Czytaj więcej
Światowy handel szybko się zmienia. Następują procesy deglobalizacyjne i jednoczesna regionalizacja wymiany przy skróconych łańcuchach dostaw. Polska ma jednak swe atuty choćby w postaci mocnego, zróżnicowanego przemysłu.
Takie rozumienie nowego ładu w handlu międzynarodowym było bardzo dobrze widoczne podczas październikowych targów żywności SIAL Paris, które były zdominowane przez małe i średnie firmy z czterech krajów: Grecji, Hiszpanii, Turcji, Włoch. Takim tokiem rozumowania poszły również prezentacje narodowe z: Argentyny, Brazylii, Indii, Japonii, Maroka, Południowej Korei, Tajlandii, USA, Wielkiej Brytanii.