Jak ocenia pan ubiegłoroczne wyniki polskiego eksportu?
Z kolejnego kryzysu wychodzimy wzmocnieni. W 2020 r. światowy eksport wyrażony w dolarach spadł o 8 proc., a polski wzrósł o 1 proc. Powiększyliśmy udział w światowej wymianie handlowej, zdobywając nowe rynki w bardzo trudnych warunkach. Nie zmaterializowały się obawy, że eksporterzy zostaną odcięci od finansowania i ochrony ubezpieczeniowej, co stanowi kluczową różnicę w porównaniu z poprzednim kryzysem z lat 2008-09. Poziom zaangażowania ubezpieczycieli w transakcje eksportowe polskich klientów wzrósł w ub.r. o 5 proc., a łącznie wartość ubezpieczonych obrotów handlowych firm zwiększyła się o 8 proc. Warto dodać, że w KUKE ten wzrost był trzy razy większy.
Po mocnych wzrostach w drugim półroczu, początek br. przyniósł wyhamowanie dynamiki eksportu, a bardzo silny spadek zanotowaliśmy w wymianie z Wielką Brytanią. To chwilowa zadyszka czy zmiana trendu?
To raczej chwilowe wahnięcie wywołane przedłużającym się lockdownem na najważniejszych dla nas rynkach pogłębione efektem brexitu w przypadku Wielkiej Brytanii. Widzieliśmy, że firmy, które ubezpieczały w KUKE transakcje z kontrahentami z tego kraju, przyspieszyły sprzedaż w końcu ubiegłego roku, obawiając się zamieszania wynikającego z definitywnego rozstania Londynu z UE. I postąpiły słusznie. Efektem jest jednak słabość zamówień na początku br. Ubezpieczony w KUKE eksport do Wielkiej Brytanii był w styczniu o 25 proc. niższy niż rok wcześniej, co dokładnie pokryło się ze statystyką GUS. Jednak spadki eksportu notowała na początku roku większość krajów UE. Potwierdza to wpływ i zasięg pandemicznych restrykcji. Sytuacja pozostanie trudna do momentu odblokowania europejskich gospodarek, na co są coraz większe szanse dzięki szczepieniom. Tam gdzie te ograniczenia są mniejsze, czyli na rynkach klasyfikowanych jako rozwijające się, polski eksport nadal rośnie dynamicznie.
To jakich wyników eksportu spodziewać się w tym roku?