Sprawa dotyczyła producenta wyrobów medycznych. W toku prac nad jedną linią doszło do przykrego incydentu. Do korespondencji mailowej dotyczącej zaległej płatności z kontrahentem przyłączył się intruz. Zhakował skrzynkę i nie wzbudzając żadnych podejrzeń, poinformował o zmianie rachunku bankowego oraz przesłał fakturę z nowym numerem. I tak spółka przelała na konto oszusta znaczną kwotę. Oszustwo wyszło na jaw, gdy kontrahent nie potwierdził otrzymania środków i zaprzeczył zmianie konta. Stało się jasne, że pieniądze zostały wyłudzone.
We wniosku o interpretację podatkową spółka tłumaczyła, że była ubezpieczona i dostała odszkodowanie, które rozpoznała jako przychód. Jednak organy ścigania szanse na wykrycie sprawcy oceniły jako znikome i poinformowały, że postępowanie zostanie najprawdopodobniej umorzone. Spółka uważała jednak, że ma prawo do zaliczenia w koszty straty z wpłaty zaliczki na konto wskazane przez podszywającego się pod kontrahenta.
Czytaj więcej
Spółka, która została okradziona przez osobę podszywającą się pod przedstawiciela kontrahenta, musi wykazać - tak wynika z najnowszej interpretacji skarbówki.
Fiskus go odmówił. Przyznał, że wyłudzenie może być uznane za zdarzenie losowe, niezależne od woli podatnika, a powstała strata wiąże się z całokształtem prowadzonej działalności. Niemniej, jak tłumaczyli urzędnicy, jednym z warunków zaliczenia straty w ciężar kosztów jest jej właściwe udokumentowanie. Zaistnienie szkody powinno być więc uprawdopodobnione przez właściwe organy ścigania, tj. policję czy prokuraturę, a to jest możliwe dopiero po zakończeniu przez nie postępowania. Zatem stanowisko spółki o możliwości zaliczenia straty do kosztów, gdy takie postępowanie nie zostało jeszcze zakończone, jest nieprawidłowe.
Wojewódzki Sąd Administracyjny w Łodzi (sygn. akt I SA/Łd 284/22) nie zostawił suchej nitki na takim nieżyciowym podejściu fiskusa. Nie zgodził się, że zaistnienie straty nie zostało w sprawie uprawdopodobnione.