W sprawie chodziło o nowoczesne działania marketingowe. Spółka wyjaśniła, że jest autoryzowanym dilerem aut renomowanej marki. Zgodnie z umową z dystrybutorem jest uprawniona do otrzymania tzw. bonusów jakościowych, ale pod określonymi warunkami. Jeden to kwartalny bonus za aktywność marketingową, którego nie da się nadrobić, a jego wypłata możliwa jest tylko w przypadku realizacji tej aktywności w 100 proc.

We wniosku o interpretację diler tłumaczył, że stara się uzyskać jak najwięcej bonusów jakościowych, bo te w czasach zwiększającej się konkurencji stanowią istotny element jego przychodów, często decydujący o rentowności działalności. W związku z tym obecnie z własnej kieszeni ponosi koszty działań marketingowych i uczestnictwa klientów w programie szkoleniowym z zakresu bezpiecznej jazdy. Spółka uważała, że może je zaliczyć do kosztów, bo mają one ścisły związek z jej przychodami.

Fiskus był jednak innego zdania. Uznał, że wydatki na akcję marketingową i udział klientów w programie szkoleniowym dla kierowców z zakresu bezpiecznej jazdy noszą znamiona reprezentacji. A ta kosztem w ogóle nie jest.

Inaczej sprawę ocenił Wojewódzki Sąd Administracyjny w Gdańsku (sygn. akt I SA/Gd 692/22). Doszedł do wniosku, że wydatki związane z akcją marketingową nie mogą być uznane za koszty reprezentacji. A świadczy o tym dobitnie ich cel. Spółka jednoznacznie akcentowała bowiem, że ponosi je dla uzyskania bonusu, który przewyższa wydatki i stanowi istotny element jej przychodów. W konsekwencji, jak podkreślił WSA, należało uznać, że celem nie było wykreowanie pozytywnego wizerunku spółki, lecz osiągnięcie przychodu.

Czytaj więcej

Sąd: działania dla bonusu to nie reprezentacja