Europa za mało korzysta z badań

Europejscy naukowcy zwykle dużo publikują, ale nie mają wynalazków czy patentów – mówi Ingmar Hoerr z CureVac.

Publikacja: 10.07.2019 21:00

Europa za mało korzysta z badań

Foto: firma.rp.pl

Jest pan doradcą Komisji Europejskiej w dziedzinie innowacji. Czy w pana opinii jesteśmy w Europie innowacyjni? Jak np. pod tym względem młodzi Europejczycy wypadają w porównaniu choćby z młodymi Amerykanami?

Myślę, że Europa jest świetna w badaniach. Niemcy są naprawdę dobre, ale sądzę, że w Polsce jest podobnie. Mamy dobre uniwersytety z długą tradycją prowadzenia badań i dokonywania odkryć.

Ale problemem w Europie jest doprowadzenie tych badań, danych i innowacji do następnego kroku: myślenia o produktach, o rynku, o tym, jak stworzyć wartość z tego, co zostało odkryte. Zazwyczaj europejscy naukowcy dużo publikują, ale nie tworzą wynalazków czy nie zgłaszają patentów. Dlatego należy zachęcać ich do zastanowienia się, co zrobić z wynikami ich badań. Może warto pracować nad stworzeniem nowego produktu lub technologii i ich wprowadzeniem na rynek. I chodzi mi tu nie tylko o sektor biotechnologiczny, ale również o prace dotyczące choćby energii, nowych technologii czy zmian klimatu.

Co radziłby pan młodym ludziom, którzy chcą zrobić coś nowego, zmienić świat?

Po pierwsze trzeba się zastanowić, co chcemy osiągnąć. Kiedy byłem naukowcem, zajmowałem się badaniami, bo wszyscy tak robili, wszyscy publikowali wyniki. A kiedy zobaczyłem, że wyniki moich badań sugerują, że można użyć mRNA do produkcji białek w ludzkim organizmie, zastanawiałem się, jak to wykorzystać, jak mogę pomóc pacjentom. Jeśli po prostu opublikowałbym wyniki badań, to by nie wystarczyło. Musiałem więc założyć firmę i dotrzeć do prawdziwych pacjentów w klinikach.

Trzeba spojrzeć poza to, co robisz: zastanowić się, dlaczego to robisz, a jeśli coś odkryłeś i uważasz, że może to być użyteczne, musisz mieć odwagę, by zrobić następny krok. Jest nim podzielenie się swoimi pomysłami z innymi. Rozmawiaj z ludźmi, spotkaj się z kolegami i pogadajcie. Może padnie pomysł: „A może założymy firmę, spróbujmy!”.

Bo ważny jest zespół. Samemu wiele nie zdziałasz, gdyż potrzebne są kompetencje w wielu dziedzinach. Np. w moim przypadku: jestem naukowcem, a może nie największym, ale jeszcze bardziej jestem kimś, kto może robić interesy, popychać sprawy naprzód. Musiałem więc do pracy zatrudnić naukowca i kogoś, kto zajmie się np. finansami itp.

Gdy tworzycie zespół, napędzacie się wzajemnie. To naprawdę działa. Nie mając jeszcze pieniędzy, ale mając głowy pełne pomysłów, piszecie biznesplan, zastanawiacie się, jak możecie go zrealizować, gdzie znaleźć inwestorów. I już jesteście na drodze do kolejnych kroków. A gdy gromadzicie coraz więcej danych i doświadczenia, macie więcej atutów do przekonania do siebie inwestorów. I trudno jest się cofnąć: biznes się rozkręca, zatrudniasz pierwszych pracowników.

W taki sposób stworzył pan wycenianą dziś na 1,5 mld euro firmę produkującą leki na bazie mRNA?

Pewnego ranka obudziłem się i uświadomiłem sobie, że mam pięciu pracowników. Jestem odpowiedzialny za pięć osób z pięcioma rodzinami. Jak to się stało?! Następnym razem obudziłem się i było sto osób, potem 400. Dziś mamy w firmie 450 pracowników. Więc to naprawdę napędza do działania. Myślenie o biznesie nie może się kończyć na mówieniu. Po prostu ruszasz do działania i, co bardzo ważne, zbierasz dane, pracujesz nad strategią, rozwijasz biznesplan.

Jednak najważniejszą rzeczą jest znalezienie odpowiednich ludzi do współpracy. A także ustalenie, kto będzie pracował nad wzmocnieniem waszych atutów. Wiele osób nie pracuje nad mocnymi stronami, a skupia się na słabościach i ich wzmacnianiu. Tymczasem trzeba pracować właśnie nad tym, w czym jesteśmy mocni, i rozwijać to. To naprawdę działa, gdy masz dobry zespół.

Jak pan wspomniał, w budowaniu firmy nadchodzi moment, gdy aby rozwinąć działalność, potrzeba inwestora. Pan pozyskał finansowanie od takich gigantów, jak firmy Eli Lilly, Sanofi Pasteur czy Fundacja Billa i Melindy Gatesów, stąd m.in. gościł pan w naszym kraju na zaproszenie Polskiego Stowarzyszenia Inwestorów Kapitałowych. Co jest kluczowe w momencie, kiedy zrobiło się już kilka kroków, firma działa, ale potrzebny jest inwestor?

Myślę, że są pewne istotne czynniki. Oczywiście bardzo istotne są dane, które firma wypracowała. Inwestorzy chcą je zobaczyć. Jeśli przychodzisz do nich tylko z wizją i teorią, to za mało. Musisz pracować nad danymi, ich jakością, a także potrafić je pokazać w taki sposób, by inwestorzy je zrozumieli.

Ale kolejna rzecz to przemyślenie, do kogo chcemy się zwrócić, by nie zacząć od największych inwestorów i dużych pieniędzy, mówiąc np.: „Potrzebujemy 20 milionów”, bo możesz niczego nie dostać. Ważne są małe kroki.

Kolejny czynnik to budowanie kontaktów. Bo gdy nie jesteś znany na rynku, inwestorzy nie wyłożą na ciebie pieniędzy. Potrzebujesz więc reputacji, informacji zwrotnych. Warto być w gazetach, uczestniczyć w konferencjach. Ludzie powinni znać twoje imię, mówić o tobie. Jeśli przyjdziesz do inwestora, który nigdy o tobie nie słyszał, naprawdę trudno go przekonać – nawet jeśli masz dobre dane.

I musisz działać z pasją i być autentyczny. To było bardzo ważne w naszej firmie. Ja i moi koledzy tacy byliśmy. I to pomogło, kiedy zwróciliśmy się do Dietmara Hoppa, jednego z założycieli firmy SAP, takiego niemieckiego Billa Gatesa. Dosłownie nie mieliśmy pieniędzy, firma zajmowała się świadczeniem usług dla innych podmiotów, sprzedawaliśmy różne produkty, ale tak naprawdę nie mieliśmy wystarczających środków na badania. Musieliśmy więc znaleźć inwestora.

Podmioty z branży biotechnologii nie chciały w nas inwestować, ponieważ nasze badania były na zbyt wczesnym etapie, nie dowierzali danym. Zwróciliśmy się więc do Dietmara Hoppa, mówiąc mu: „Chcemy dostać od pana pieniądze” (śmiech). „Mamy firmę zajmującą się czymś na kształt oprogramowania, tak jak pan 20 lat temu. Wstrzykujemy oprogramowanie do ciała, a ono wytwarza z niego proteiny”.

Opowiedzieliśmy o naszej działalności jego językiem. Gdy spytał, ile pieniędzy potrzebujemy, wypaliłem, że 20 mln euro. A on odpowiedział, że podoba mu się nasza historia i da nam pieniądze w transzach, w miarę, jak będzie poznawał kolejne wyniki. Myślę, że mu się spodobaliśmy. Odnieśliśmy jakiś sukces, ale też coś się nam nie udało, brakowało nam pieniędzy. Jestem pewien, że widział, jak walczymy o jego wsparcie.

To było ok. 2005 r. I to był moment prawdziwej akceleracji dla firmy. Długo to trwało, ponieważ szliśmy krok po kroku. Musisz więc być cierpliwy i pełen pasji, ale i wykazać się doświadczeniem w tym, co robisz.

I mówiliście w jego języku, nie o biotechnologii, ale o technologii, programowaniu.

Tak. A później, rozmawiając z inwestorami biotechnologicznymi, musieliśmy mówić językiem biotechnologicznym i operować danymi, inaczej by nas nie zrozumieli. Powinieneś więc skoncentrować się na tym, co chcesz osiągnąć i jak to komunikować. Ważne jest też, aby pokazać korzyści, jakie przyniesie to, co proponujesz.

Zawsze też powinieneś myśleć o tym, na jaki rynek chcesz wejść, jak możesz to zrobić, a także pamiętać o klientach i o produkcie, za który mają ci w przyszłości zapłacić.

Ingmar Hoerr – niemiecki naukowiec i biznesmen. W 2000 r. założył wycenianą obecnie na 1,5 mld euro firmę CureVac, zajmującą się badaniami i opracowywaniem leków opartych na mRNA. Przez 19 lat jest jej prezesem i przewodniczącym rady nadzorczej. Przyczynił się do powstania ponad 20 patentów. Otrzymał tytuł doktora na Uniwersytecie w Tybindze oraz tytuł MBA na Danube University w Krems w Austrii. Doradza Komisji Europejskiej jako członek grupy wysokiego szczebla innowatorów przy Europejskiej Radzie Innowacji i jest jurorem nagrody założycielskiej Weconomy. Był gościem specjalnym gali nagród Polskiego Stowarzyszenia Inwestorów Kapitałowych. Przyznano je w dziesięciu kategoriach, m.in. dla najważniejszej postaci i transakcji roku, a także najlepszego doradcy oraz banku. Nagrodę Specjalną przyznano Polskiemu Funduszowi Rozwoju, za jego rolę krajowego inwestora instytucjonalnego dla funduszy PE/VC.

Jest pan doradcą Komisji Europejskiej w dziedzinie innowacji. Czy w pana opinii jesteśmy w Europie innowacyjni? Jak np. pod tym względem młodzi Europejczycy wypadają w porównaniu choćby z młodymi Amerykanami?

Myślę, że Europa jest świetna w badaniach. Niemcy są naprawdę dobre, ale sądzę, że w Polsce jest podobnie. Mamy dobre uniwersytety z długą tradycją prowadzenia badań i dokonywania odkryć.

Pozostało 95% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Start-Up
Salesbook pozyskał inwestora. Teraz szykuje ekspansję
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Start-Up
Ile zarabia się w polskich startupach?
Start-Up
1 mln zł na konopie. Startup szuka alternatywy dla białka zwierzęcego
Start-Up
StethoMe - polski startup wśród najlepszych na całym globie
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Start-Up
Noctiluca, czyli jak polski startup podbija świat