Jest pan doradcą Komisji Europejskiej w dziedzinie innowacji. Czy w pana opinii jesteśmy w Europie innowacyjni? Jak np. pod tym względem młodzi Europejczycy wypadają w porównaniu choćby z młodymi Amerykanami?
Myślę, że Europa jest świetna w badaniach. Niemcy są naprawdę dobre, ale sądzę, że w Polsce jest podobnie. Mamy dobre uniwersytety z długą tradycją prowadzenia badań i dokonywania odkryć.
Ale problemem w Europie jest doprowadzenie tych badań, danych i innowacji do następnego kroku: myślenia o produktach, o rynku, o tym, jak stworzyć wartość z tego, co zostało odkryte. Zazwyczaj europejscy naukowcy dużo publikują, ale nie tworzą wynalazków czy nie zgłaszają patentów. Dlatego należy zachęcać ich do zastanowienia się, co zrobić z wynikami ich badań. Może warto pracować nad stworzeniem nowego produktu lub technologii i ich wprowadzeniem na rynek. I chodzi mi tu nie tylko o sektor biotechnologiczny, ale również o prace dotyczące choćby energii, nowych technologii czy zmian klimatu.
Co radziłby pan młodym ludziom, którzy chcą zrobić coś nowego, zmienić świat?
Po pierwsze trzeba się zastanowić, co chcemy osiągnąć. Kiedy byłem naukowcem, zajmowałem się badaniami, bo wszyscy tak robili, wszyscy publikowali wyniki. A kiedy zobaczyłem, że wyniki moich badań sugerują, że można użyć mRNA do produkcji białek w ludzkim organizmie, zastanawiałem się, jak to wykorzystać, jak mogę pomóc pacjentom. Jeśli po prostu opublikowałbym wyniki badań, to by nie wystarczyło. Musiałem więc założyć firmę i dotrzeć do prawdziwych pacjentów w klinikach.