Na uchwałę frankową Izby Cywilnej czeka od dawna wielu frankowiczów i sędziów. Teraz po wyroku TSUE pojawia się wreszcie szansa, że izba zdoła się zebrać, ale zbierała się ona już kilka razy, więc to jeszcze nie gwarantuje podjęcia uchwały. Jak pani prezes ocenia tę szansę?
Pierwsza prezes SN złożyła wniosek o rozstrzygnięcie zagadnień związanych z kredytami frankowymi w styczniu 2021 r., a więc już ponad trzy lata temu. Nie mogę się powstrzymać przed refleksją, że zwłoki w jego rozpoznaniu można było uniknąć. We wrześniu 2021 r. należałam do mniejszości sędziów, którzy w zdaniu odrębnym od wydanego wówczas postanowienia o skierowaniu pytań do TSUE wyrazili stanowisko, że zagadnienia kredytów frankowych są zbyt istotne dla społeczeństwa, aby zamiast ich rozstrzygnięciem zajmować się dobrze znanym sporem wokół wymiaru sprawiedliwości. Wówczas stało się jednak inaczej. Mam więc satysfakcję z orzeczenia TSUE, które zapadło w styczniu tego roku. Ta satysfakcja jest jednak gorzka z powodu znacznej straty czasu. Bylibyśmy niewątpliwie w innym miejscu, gdyby uchwała pełnej izby zapadła w 2021 r. Jestem jednak pełna nadziei, że teraz wreszcie się uda.
Czytaj więcej
Prezes Joanna Misztal-Konecka zarządziła na 25 kwietnia br. posiedzenie Izby Cywilnej w sprawie pięciu pytań kluczowych dla spraw frankowych.
A czy wszystkie pytania pierwszej prezes będą badane? Na przynajmniej część odpowiedział już TSUE.
O tym ostatecznie zdecyduje pełna Izba Cywilna, ale w mojej opinii przedstawione pytania pozostają nadal aktualne. To prawda, że pod wpływem orzecznictwa TSUE wiele kwestii zostało wyjaśnionych, a w orzecznictwie sądów, w tym także Sądu Najwyższego, można dostrzec dominujące tendencje przynajmniej co do części zagadnień będących przedmiotem pytań pierwszej prezes SN. Nawet w odniesieniu do tych kwestii nie ma jednak pełnej jednolitości poglądów, a przedmiotem pytań pozostają również kwestie dotychczas niewyjaśnione. Uchwała jest więc nadal potrzebna.