- Nastrój niemieckiego przemysłu sprzedającego na eksport poprawił się nieco, pomimo że cześć gospodarki Niemiec nastawiona na zagraniczną sprzedaż ledwo czerpie korzyści z bieżącego rozwoju globalnej gospodarki. Wciąż jest wiele przestrzeni do poprawy – komentuje Klaus Wohlrabe, szef ankiet w monachijskim ifo Institute. I jak wskazuje tylko kilka sektorów oczekuje wzrostu eksportu. Zaliczają się do nich wytwórcy szkła, ceramiki, żywności oraz napojów. Oczekiwania eksportowe wzrosły też w branży elektrycznej i elektronicznej gdzie pozytywne i negatywne perspektywy są niemal zrównoważone w tym momencie.

Czytaj więcej

Niemcy oczekują spadku eksportu. Jak to wpłynie na polską sprzedaż zagraniczną?

Jednocześnie wśród producentów maszyn oczekiwania spadły do poziomu najniższego od czerwca 2020 r. Również producenci aut spodziewają się pogorszenia sytuacji w eksporcie. To samo dotyczy przedstawicieli przemysłu metalowego.

Udział Niemiec w polskim eksporcie

Sytuację w Niemczech będących jak podaje PKO BP trzecim światowym producentem węgla brunatnego (po Chinach i Indonezji) i największym na świecie importerem nabiału warto śledzić z uwagi na fakt, że nasi zachodni sąsiedzi niezmiennie pozostają najważniejszym partnerem handlowym Polski. Do Niemiec, które są trzecim największym globalnym eksporterem i importerem zaraz po Chinach i USA (w obu kategoriach kolejność jest taka sama) eksportujemy najwięcej, choć jak wskazują ostatnie, sygnalne dane Głównego Urzędu Statystycznego (GUS) za 2023 rok udział Niemiec w polskim eksporcie w ubiegłym roku się nie zmienił i wyniósł 27,9 proc., a w imporcie spadł delikatnie o 0,4 p. proc. i stanowił 19,8 proc. Dodatnie saldo we wzajemnej wymianie handlowej wyniosło 140,1 mld zł (33,1 mld dolarów, 30,6 mld euro) na korzyść Polski wobec 105,6 mld zł (23,7 mld dolarów, 22,5 mld euro) w analogicznym okresie 2022 roku.

Jak podał GUS w okresie styczeń-grudzień 2023 r. do Niemiec trafiły z Polski towary warte odpowiednio 448,3 mld zł, 106,1 mld dolarów i 98,1 mld euro. W przypadku złotego oznacza to minimalny spadek o 0,6 proc., a w dolarach i euro wzrost odpowiednio o 4,1 i 1,7 proc.