Czy jest zatem metoda, która może pozwolić ograniczyć tę odpowiedzialność członkom władz spółek? Towarzystwa ubezpieczeniowe wychodzą naprzeciw potrzebom swoich klientów także w tym przypadku i oferują polisę odpowiedzialności cywilnej członków władz spółek. 

Jej celem jest zapewnienie wsparcia w sytuacji, w chwili gdy menadżerowi spółki zarzuca się podjęcie błędnej decyzji, zaniechanie działania albo postąpienie niezgodnie z przepisami prawa. Ubezpieczenia obejmują roszczenia wobec menadżera, co do których jest prawnie zobowiązany do uregulowania. 

Chodzi więc o szkody wyrządzone spółce w wyniku błędnego działania lub zaniechania. Dzięki temu chroniony jest majątek osobisty samego menadżera, ale także majątek spółki. Polisy takie chronią szczególnie przed roszczeniami z rt. 293 § 1 oraz 483 § 1 Kodeksu spółek handlowych, które dotyczą odpowiedzialności członków organów spółki za szkodę wyrządzoną działaniem lub zaniechaniem sprzecznym z prawem lub postanowieniami umowy spółki, ale także art. 21 ustawy Prawa upadłościowego dotyczącego niezłożenia w terminie wniosku o upadłość spółki.

Z umów są jednak wyłączone działania z winy umyślnej, okoliczności znane przed zawarciem umowy o ubezpieczenie, czy odpowiedzialność wynikająca z zobowiązań podatkowych, ale także kary i grzywny nadane na podstawie prawa karnego. 

Polisy typu D&O są natomiast drogie - koszty podwyższa inflacja, ale też ryzyko ponoszone przez ubezpieczycieli jest coraz większe, co przekłada się na wysokość składek. Członkowie kierownictwa firm muszą zarządzać płynnością i rezerwami w trudnych warunkach rynkowych. A to zwiększa niebezpieczeństwo doprowadzenia do szkody.