„Przerwy na papierosa” stanowią normę w wielu miejscach pracy — nałóg to przecież choroba, która nie wybiera i palacze muszą ulżyć. To jednak skutkuje w pewnym stopniu dezorganizacją pracy, ale przede wszystkim przewadze palących nad niepalącymi, czyli zwiększonej liczbie przerw. Mimo iż palenie nie powinno wpływać na pracodawcę lub współpracowników, to w wielu przedsiębiorstwach jest na to przyzwolenie. 

Często powoduje to konflikty między tymi dwiema grupami, ponieważ niepalący nie w większości przypadków nie otrzymują ekwiwalentu przerwy na papierosa, którą mają palacze. Wyrównanie wprowadziła pewna japońska firma, która zdecydowała się zwiększyć wymiar rocznego urlopu dla prowadzących zdrowszy tryb życia o sześć dni. 

Sześć dni w japońskich warunkach to prawdziwy przywilej — maksymalny wymiar urlopu w tym kraju wynosi 20 dni, przy czym brakuje tam zwolnień lekarskich, a więc zdrowotna absencja również jest „pokrywana” dniami wolnymi. 

Czy takie rozwiązanie sprawdziłoby się w Polsce? Już w 2022 roku serwis Pracuj.pl podawał, że 60 procent ankietowanych potencjalnych pracowników uważa, iż oferta dodatkowych dni wolnych dla niepalących zwiększyłaby atrakcyjność oferty pracy. Zdaje się, że byłby to dodatkowy argument między propozycjami zatrudnienia dla poszukujących pracy, ale także może stanowiłoby także motywację dla samych palących, aby rzucić niezdrowy nawyk. Co więcej, wydaje się mimo wszystko, że wzięcie „dłuższego” urlopu skutkuje mniejszym zaburzeniem organizacji pracy, niż w przypadku częstszego, ale krótszego opuszczania miejsca pracy przez kilku pracowników.