Chodzi o interpretację art. 299 kodeksu spółek handlowych. Zgodnie z tym przepisem, jeżeli egzekucja zasądzonego długu przeciwko spółce okaże się bezskuteczna, członkowie zarządu odpowiadają solidarnie za jej zobowiązania. Mogą się uwolnić od tej odpowiedzialności, jeżeli wykażą, że we właściwym czasie zgłoszono wniosek o ogłoszenie upadłości spółki lub otwarto postępowanie restrukturyzacyjne, ewentualnie, że niezgłoszenie wniosku nastąpiło nie z ich winy, albo mimo braku tych czynności wierzyciel nie poniósł szkody.
Kanwą orzeczenia była sprawa, jaką rozpatrywał Sąd Rejonowy dla m.st. Warszawy. Wierzyciele spółki z o.o. zażądali od dwojga byłych członków jej zarządu, w ramach solidarnej odpowiedzialności, zapłaty im długów spółki. Stwierdzono je prawomocnym wyrokiem we wcześniejszym procesie, lecz nie wyegzekwowano, gdyż komornik nie stwierdził, by spółka miała jeszcze jakiś majątek.
Sąd w tym postępowaniu jest związany poprzednim wyrokiem przeciwko spółce. Byli członkowie zarządu zakwestionowali jednak istnienie zgłoszonej przez powodów wierzytelności, zarzucając wręcz, że dokumenty zostały sfałszowane, ale oni sami nie mieli szansy uczestniczyć w tamtej sprawie.
Sąd rejonowy zwrócił się do Trybunału Konstytucyjnego o zbadanie, czy mające tu zastosowania przepisy nie pozbawiają byłego członka zarządu, który w chwili wytoczenia powództwa przeciwko spółce nie pełnił już tej funkcji, prawa dostępu do sądu i prawa bycia wysłuchanym, i nie zamykają mu drogi sądowej do dochodzenia naruszonych praw majątkowy.
Trybunał Konstytucyjny (sygn. akt P 5/19) orzekł, że 365 § 1 kodeksu postępowania cywilnego oraz art. 299 § 1 i 2 k.s.h. w zakresie, w jakim nie przewidują możliwości uwolnienia się pozwanego byłego członka zarządu spółki z o.o. od odpowiedzialności za długi podmiotu stwierdzone orzeczeniem, które zapadło po tym, gdy przestał on już pełnić funkcję, są niekonstytucyjne. Jak zauważył w uzasadnieniu sędzia TK Rafał Wojciechowski, były członek zarządu nie ma w tej procedurze możliwości podnieść zarzutu, że dług spółki nie istnieje, nie wie nawet o toczącym się przeciw niej postępowaniu, i nie jest w stanie bronić się. - Taka procedura jest nie do zaakceptowania – podkreślił.