Tylko jednego zleceniodawcę ma w Polsce około 153 tysięcy samozatrudnionych. To ich w pierwszej kolejności może dotknąć nowe ostrze fiskusa.
– Przyjrzymy się zarówno przepisom, jak i dotychczasowym praktykom administracyjnym, by sprawdzić, czy wobec nadużywania samozatrudnienia podejmowane są wystarczająco skuteczne kroki – zapowiedziała minister finansów Teresa Czerwińska we wtorkowym wywiadzie dla „Rzeczpospolitej”.
W ten sposób minister starała się rozwiać obawy związane z testem przedsiębiorcy, czyli nowym instrumentem, który miał wejść w życie od 2020 r. Na jego podstawie fiskus miał badać, kto prowadzi prawdziwą działalność gospodarczą, a kto tylko wykorzystuje samozatrudnienie, by płacić niższe podatki i składki na ZUS. Podczas prac rządu nazwa „test przedsiębiorcy” zniknęła z dokumentów, ale wyjaśnienia pani minister nikogo nie uspokoiły.
Fiskus chce uderzyć w liniowy PIT
Wręcz odwrotnie – samozatrudnieni mogą mieć jeszcze więcej powodów do obaw. – Wypowiedzi pani minister można odczytać tak, że walka z nadużywaniem samozatrudnienia będzie odbywać się w oparciu o już istniejące przepisy – komentuje Łukasz Kozłowski, główny ekonomista Federacji Przedsiębiorców Polski.