Na korzyść można tu wykorzystać dobrze poukładane powiązania rodzinne . Nieporozumienia i napięcia zadziałają odwrotnie – biznes nie obroni się, a rodzina może wejść w długoletni kryzys.
Kłopot z nestorem
– Nie chodzi tylko o to, że na poziomie firmy jej założyciel wie, co przekazuje, ale czy na poziomie rodziny uzgodnili wspólnie, jakie są granice wzajemnego poszanowania, autonomii, wolności. Nie będzie sukcesji, gdy nestor myśli: chcę żebyś był moim klonem, którym będę sterował. Gdy za daleko odejdziesz, to i tak sprowadzę cię na ziemię – podkreślał podczas podcastu #BiznesJutra, powstałego z inicjatywy Bibby Financial Services, Jacek Santorski, psycholog społeczny i biznesu.
Tymczasem bardzo wielu pracowników nosi w sobie wypielęgnowane romantyczne, a nierealne marzenie, które sprowadza się do zdania – w naszej firmie jest jak w rodzinie. To może zakłamywać i jedno, i drugie. Jeśli mamy do czynienia z rodziną symbiotyczną, gdzie jej członkowie są aż za bardzo ze sobą złączeni, zatracili tożsamość, ta sytuacja rzutuje negatywnie na sukcesję.
W takim przypadku często słyszy się zdanie: to nie jest ani normalna firma, ani normalna rodzina. Natomiast w rodzinie biznesowej, w której wszyscy się szanują i kochają, funkcjonują równolegle zasady uczciwego kontaktu i kontraktu. Wówczas mamy do czynienia ze zdrową rodziną w sensie emocjonalnym i zdrową firmą w sensie funkcjonalnym.
– Pomyślmy – ile złego można zrobić w firmie, gdy pewny siebie, twardy charakterem nestor mówi: Najbardziej kocham to dziecko, które jest najmądrzejsze, najlepsze i najzdolniejsze biznesowo. Lub odwrotnie, gdy przyniesie do firmy zasadę, że trzeba kochać wszystkich po równo? – pyta Dariusz Duma, dyrektor wykonawczy Family Business Network Poland.