W wyniku pożaru centrum handlowego ucierpiało wiele firm. Przedsiębiorcy, których towary uległy spaleniu mogą rozliczyć straty w kosztach uzyskania przychodów. Jak zauważa na łamach „Rzeczpospolitej” Przemysław Wojtasik, fiskus generalnie zgadza się na rozliczanie w takich przypadkach strat, aczkolwiek stawia firmom pewne warunki. Przede wszystkim wymaga, aby strata była skutkiem niezależnych od przedsiębiorcy zdarzeń. Po drugie, nie może być wynikiem jego błędu bądź nieostrożności.
Spalony towar w pożarze — jakie warunki trzeba spełnić, aby rozliczyć stratę w kosztach
– W sprawie pożaru na Marywilskiej już toczy się śledztwo. Nie sądzę jednak, żeby któryś z działających tam przedsiębiorców miał wpływ na jego wybuch i przebieg. Jest to dla nich zdarzenie losowe, całkowicie od nich niezależne, takie jak powódź czy wichura – mówi „Rzeczpospolitej” Marcin Zarzycki, adwokat, doradca podatkowy, partner zarządzający w kancelarii LTCA.
Ekspert wyjaśnia, że oceniając zasadność rozliczania strat skarbówka bada, czy firma była należycie zabezpieczona. – Trudno jednak sobie wyobrazić, że fiskus zarzuci błąd albo nieostrożność przedsiębiorcom, którzy mieli sklepy na Marywilskiej. To, czy posiadali system alarmowy bądź sprzęt przeciwpożarowy (gaśnice, koce), naprawdę nie miało, zważywszy na skalę pożaru, wielkiego znaczenia. Skarbówka nie powinna uzależniać od tego możliwości rozliczenia kosztów – podkreśla.
Kolejny warunek dotyczy udokumentowania straty. Przedsiębiorca powinien sporządzić protokół, w którym opisuje zdarzenie (data, przyczyny) oraz wymienia spalony majątek, podając też jego wartość.
Poszkodowani przedsiębiorcy mogą rozliczyć w kosztach także straty w firmowych środkach trwałych, np. maszynach, które zostały zniszczone wskutek pożaru (w części, która nie została wcześniej zamortyzowana). Nie rozliczą natomiast tzw. utraconych korzyści, czyli kwoty przychodów, których nie uzyskały przez wstrzymanie działalności.