Kenia nie ma naleciałości francuskich kolonii, co może faktycznie być trudne dla biznesmenów znad Wisły. To kraj dążący do unifikacji zasad handlu w ramach państw afrykańskich. Dzięki czemu faktycznie dobrze jest zaczynać biznes w Nairobi, aby z czasem rozwijać go w innych krajach Czarnego Lądu.
Lider regionu
To nie jest biedna Afryka. Kenia wiedzie prym w rozwoju przemysłowym regionu. Kraj ma ambicje, dynamikę. Stoją tam wieżowce. Masa krytyczna biznesu osiąga ten poziom, po którym otwierają się drzwi dla produktów jakościowych. Jakość jest funkcją spełniania potrzeb, a Kenijczycy dojrzewają do pojęć typu gwarancja, serwis, bezpieczeństwo.
CZYTAJ TAKŻE: Dla biznesu Afryka już nie jest dzika
Przy tej dzietności, jaka jest tam teraz, to i za trzydzieści lat średnia wieku będzie wynosić 30 lat. Teraz na fali jest młode, odważne pokolenie nowoczesnych Nairobijczyków. Ciekawe czego słuchają, o czym marzą, jakie mają plany?
Dwa podejścia do sprzedaży
Są dwa podejścia do otwierania sprzedaży w Afryce. Pierwsze typowe dla produktów konsumenckich. Polega „tylko” na znalezieniu właściwego produktu, dystrybutora i kanału sprzedaży. Zaś drugie na opanowaniu odpowiedniego łańcucha dostaw. Ten pierwszy sposób wydaje się prostszy, ale taki nie jest, bo trudno znaleźć trwałe przewagi konkurencyjne na rynku zorientowanym na niską cenę. Trudno jest nadążać za zmianami lokalnych preferencji zarządzając produktem z Polski i wreszcie trudno jest zbudować lojalne relacje w kanale dystrybucji.