Sam JJ Singh jest biznesmenem. I wskazuje, że przyjazd nawet na rekonesans do Indii wcale nie jest potężnym wydatkiem. Rzeczywiście hotele, i to także te np. 4-gwiazdkowe, czy transport są tańsze, niż w Polsce. Nie są drogie także przeloty wewnętrzne.
Wniosek wizowy wypełnia się online. I po wpłaceniu 102 dol. otrzymujemy wizę biznesową na pół roku z możliwością dwukrotnego przekroczenia indyjskiej granicy. Odbieramy ją na lotnisku po przylocie w specjalnie wydzielonym sektorze. Bilety LOT są w tej chwili tańsze od tych z przesiadkami np. Lufthansy czy Qatar Airways. Przelot w dwie strony w połowie października w klasie ekonomicznej, to wydatek 2–3 tys. zł. LOT zresztą ma w planach kolejne połączenia w Indiach.
– W ciągu najbliższych 10 lat, kiedy w Polsce będzie już funkcjonował Centralny Port Komunikacyjny, uruchomimy rejsy do największych indyjskich miast – zapowiada Rafał Milczarski, prezes LOT.
Niższe podatki
Rola małych i średnich przedsiębiorstw w indyjskiej gospodarce nie jest jeszcze równie silna, jak ich polskich odpowiedników w wytwarzaniu Produktu Krajowego Brutto. Mają 29-proc. udział w PKB (w Polsce 49,8 proc.). A także 40 proc. udziału w eksporcie, po 36 proc. w usługach oraz w zatrudnieniu i generują 34 proc. wpływów z podatków pośrednich.
CZYTAJ TAKŻE: Szansa na promocję podczas EXPO w Zjednoczonych Emiratach Arabskich