W efekcie zapowiedzi tych nie dotrzymano. I to już dwukrotnie. Pod koniec sierpnia 2021 roku padła zapowiedź następnego, ponoć już nienaruszalnego ostatecznego terminu, późniejszego od zapowiedzianego początkowo dokładnie o 2 lata. Czyli do niedawna posiadanie oznaczenia UKCA miało stać się bezwzględnie obowiązkowe, a oznaczenie CE ostatecznie przestać być uznawane, w związku z czym UKCA miało otrzymać status jedynego uznawanego oznaczenia zgodności z normami brytyjskimi od 1 stycznia 2023 roku. W połowie listopada br. ogłoszono, że rynek brytyjski wobec eksporterów towarów z Polski i innych państw Unii Europejskiej bardziej niż dotąd w procesie brexitu zaznaczy swoją odrębność jednak nie wcześniej niż w dniu, gdy na świecie będzie się świętować wchodzenie w 2025 rok.

Oznaczenie UKCA – co to jest?

Oznaczenie UKCA (skrót od ang. United Kingdom Conformity Assessed – Ocena Zgodności w Zjednoczonym Królestwie) jest nowym znakiem produktowym będącym lokalnym odpowiednikiem europejskiego oznaczenia CE i spełniającym tożsamą rolę, jednak funkcjonującym wyłącznie na terytorium Wielkiej Brytanii. Wnioskując ze znaczenia skrótu, Irlandia Północna (jako część Zjednoczonego Królestwa, ale nie Wielkiej Brytanii) powinna również wchodzić w zakres obowiązywania owej normy. Jednak tak nie jest ze względu na specjalny status tej części kraju zarówno pod względem historyczno-politycznym, jak i gospodarczym oraz prawnym uznany w ramach ustaleń brexitowych. Ze względu na to towary przeznaczone na tamtejszy rynek wciąż mogą nosić znak CE zamiast UKCA, ponieważ zgodność z normami europejskimi jest tam uznawana za wystarczającą, przy czym produkty sprowadzone tam z pozostałych części Wielkiej Brytanii otrzymują specjalne oznaczenie UK(NI), gdyż ich certyfikację przeprowadza notyfikowana brytyjska jednostka weryfikująca.

Przeciwnikom brexitu niespieszno do zmian

Obserwacja postępów we wdrażaniu brexitu, mimo że wdrażanie to odbywa się obecnie w bardzo skomplikowanych warunkach ekonomicznych i politycznych, daje asumpt do podejrzeń, że podobne opóźnienia są jedynie do pewnego stopnia spowodowane realnymi trudnościami praktycznymi w odniesieniu do konkretnych sytuacji. Wydaje się, że wynika to również – a w niektórych przypadkach nawet przede wszystkim – z nastawienia części rządowych i parlamentarnych sfer brytyjskich na możliwą zmianę kursu w kierunku odwrócenia „rozwodu” Zjednoczonego Królestwa z Unią Europejską.

Czytaj więcej

Brytyjczycy znają już nieco polskie tekstylia i obuwie

Brytyjskie środowiska euroentuzjastyczne, wiodące prym w celnym punktowaniu licznych złych następstw brexitu, życzliwie witają Pedro Serrano – do niedawna bliskiego współpracownika wysokiego przedstawiciela UE ds. spraw zagranicznych i polityki bezpieczeństwa Josepa Borrella – jako nowego ambasadora Unii w ich kraju. Zaczyna on urzędowanie w arcytrudnym czasie dla całego kontynentu. Dlatego już na starcie obdarzany jest kredytem zaufania, lecz i wiązane są z nim duże nadzieje, że swoimi działaniami będzie wspierać jak najlepszą współpracę Wielkiej Brytanii z resztą Europy. Na początku grudnia br. spotkał się z nim i złożył mu gratulacje także Piotr Wilczek, polski ambasador na Wyspach Brytyjskich.