Choć na sfinalizowanie rozmów na linii Delhi-Bruksela możemy, nawet w optymistycznym scenariuszu, poczekać jeszcze co najmniej kilkanaście miesięcy, to już teraz warto przeanalizować wnioski z negocjacji Hindusów z Emiratczykami i Australijczykami.
Układ handlowy UE-Indie. Trzy powody do optymizmu
W ostatnich miesiącach jest coraz głośniej o możliwości rychłego zawarcia umowy handlowej między Unią Europejską (UE) a Indiami. Choć temat powrotu do zamrożonych w połowie zeszłej dekady rokowań pojawiał się już wielokrotnie, to tym razem szanse na osiągnięcie porozumienia wydają się duże.
Po pierwsze, powróciła wola polityczna po obu stronach. W zeszłym roku na szczycie UE-Indie zapowiedziano powrót do rozmów. Do końca 2022 r. zaplanowano już co najmniej trzy rundy negocjacji, w czasie których strony będą starać się wypracować zasadnicze ramy porozumienia. Jak stwierdził Ajay Sahai z Federacji Indyjskich Organizacji Eksportowych (FIEO), „to wielki krok naprzód, który sprawi, że później łatwiej będzie zawrzeć umowę handlową, opierając się na tych ramach”.
Po drugie indyjski rząd Narendry Modiego po wycofaniu się z umowy handlowej RCEP - ta łączy od początku 2022 r. państwa Azji Południowo-Wschodniej (ASEAN) oraz Koreę Południową, Japonię, Chiny, Australię i Nową Zelandię – stara się szybko zawierać dwustronne porozumienia liberalizujące wymianę. W tym roku podpisano już porozumienie CEPA (Comprehensive Economic Partnership Agreement) ze Zjednoczonymi Emiratami Arabskimi (ZEA) oraz odrębny układ z Australią (zwany Australia-India Economic Cooperation and Trade Agreement – AI ECTA). Nie tylko wynegocjowano je w rekordowym czasie, ale już niebawem wejdą w życie. Emiracka CEPA w maju, a australijska AI ECTA w drugiej połowie roku.
Czytaj więcej
Ograniczenia eksportowe i importowe w związku z sankcjami na Rosję i Białoruś, załamanie kursów walut powiązanych z rublem i destabilizacja systemów finansowych to tylko niektóre skutki napaści Rosji na Ukrainę uderzające w gospodarki Azji Centralnej.