Pomagamy rodzimym firmom w zakresie relokowania biznesu do
Polski. Chodzi o przedsiębiorstwa, które z powodu wojny na Ukrainie i
restrykcji wracają do kraju. PAIH wciąż ma biura w Rosji, na Białorusi i na
Ukrainie, ale w zasadzie ich personel jest zredukowany, a praca odbywa się
zdalnie. Pomagamy więc firmom polskim, ale też i ukraińskim, które chcą z kolei
relokować się do Polski uciekając przed wojną. Czasami jest tak, że ich
pracownicy już się tu znaleźli. Trzecia grupa przedsiębiorstw to firmy
międzynarodowe, które też na skutek wojny chcą się relokować z Ukrainy. Jednym
z takich obszarów biznesu jest sektor IT. Sporo takich firm, nawet dużych,
zatrudniających ponad 7 tys. pracowników, chce trafić do Polski.
I jak im pomagacie?
Po pierwsze, przekazujemy informacje o możliwościach
prawno-finansowych dostępnych w naszym kraju. Prezentujemy też miejsca w
formule wolnych stref ekonomicznych, w których są szczególnie korzystne warunki
prowadzenia biznesu. Staramy się zachęcać te firmy, aby w krótkim czasie
przeniosły się poza Warszawę. W stolicy jest duże skupienie firm w ogóle i tych
wracających też. Częściowo się to udaje, ale sektor IT przoduje jeśli idzie o
firmy ukraińskie. Ważne jest to, że stworzyliśmy biuro coworkingowe w naszej
poprzedniej siedzibie na ul. Bagatela w Warszawie. To 550 m2 powierzchni
biurowej z wyposażeniem m.in. w postaci biurek i komputerów. Osoby, które znalazły
się w Polsce i chcą pracować zdalnie mają dzięki temu taką możliwość przez 3
miesiące. Jest już kilka podmiotów, które skorzystały z tej możliwości.
Wydzierżawiliśmy również powierzchnię dla ukraińskiej agencji rządowej
wspierającej małe i średnie przedsiębiorstwa – DIA. Agencja ta przenosi się do
Polski i tu chce wspierać ukraińskich przedsiębiorców, którzy znaleźli się w
Polsce. To istotna pomoc, bo ci przedsiębiorcy, którzy musieli się do nas
przenieść mogą pracować zdalnie. Mamy też dla nich pewne oferty. Współpracujemy
też z bankami i prezentujemy np. możliwość szybkiego otwarcia rachunku
bankowego. Przekazujemy im też ofertę dotyczącą prowadzenie biznesu poza
Warszawą, w innych atrakcyjnych miejscach.
Expo w Dubaju za Polską. Expo w Osace przed Polską
Polski pawilon na Expo 2020 w Dubaju odwiedziło 1,5 mln osób. Plasuje to nasz kraj wśród dwudziestu najczęściej odwiedzanych pawilonów. Na Expo zaprezentowało się 2500 polskich firm. Po światowej wystawie w Emiratach czas na Expo w Japonii.
Wspomniał pan o waszych biurach na Wschodzie, a co pan
sądzi o fakcie, że podczas reformy PAIH pracownikom zagranicznych biur Agencji
odebrano status dyplomaty? Wciąż wielu z nich i ekspertów uważa to za błąd.
Różnie to wygląda w różnych częściach świata. W Europie nie
jest to konieczne, bo biznes jest zwykle wyizolowany ze sfery publicznej.
Czasami nawet nie chce być z nią łączony…
Tak, czasami nawet nie chce, bo to nie sprzyja relacjom. Natomiast
rzeczywiście jak spojrzymy na Afrykę, Azję, Amerykę Południową to tam status
dyplomatyczny już się przydaje. Czasami jego brak wręcz eliminuje osobę z
rozmów. W takich przypadkach jednak ambasady, MSZ mogą zapraszać na spotkania i
używać pewnych narzędzi, które umożliwią, aby ten status mógł być wykorzystany.
Może to być zwykłe wpisanie na listę na konkretnym spotkaniu. Jednak jeśli
zastanawiamy się nad przywracaniem tego statusu to geograficznie wygląda to
bardzo różnie. Różne są też podejścia agencji będących odpowiednikami PAIH na
świecie. Są agencje/firmy, które radzą sobie bez tego statusu, ale są też i
takie, które w pełni korzystają ze statusu dyplomatycznego. Niewątpliwie
niezbędna jest bliska współpraca naszych biur z placówkami konsularnymi. I w
tym zakresie bardzo dużo się zmieniło w ostatnim czasie. Mamy teraz podpisaną
umowę pomiędzy PAIH a MSZ i współpraca jest realizowana. Ważna jest codzienna,
bieżąca współpraca pomiędzy kierownikami naszych biur, a ambasadorami i ich
pracownikami. To może zastąpić status dyplomatyczny.
A osobiście to co pan uważa w tej kwestii?
To nie jest podstawowy problem w PAIH. Wydaje się, że warto
się nad tym zastanowić i w dalszej perspektywie wprowadzić zmiany, ale to nie
jest sprawa najważniejsza. Wydaje mi się, że efektywna praca naszych biur jest
ważniejsza od statusu dyplomatycznego.
Co do samych biur to jeszcze niedawno ich siatka rosła, a
teraz ich liczba spada?
Aktualnie mamy ponad 70 biur. Pytanie - ile ich powinno być?
Czy biuro PAIH powinno być w każdym kraju? Pytanie też o obsadę biur – ile osób
powinno w nich pracować? Na pewno można sobie wyobrazić, że niekoniecznie
musimy mieć placówkę w każdym kraju. Jako kraj nie mamy zasobów to intensywnej
obecności w każdym kraju jak mają niektóre państwa. Musimy wybrać co jest dla
nas najważniejsze i optymalizować działania. Pracujemy nad ogólną poprawą
sytuacji, ale to czasochłonny i kosztowny proces. Biuro można relatywnie szybko
otworzyć, relacje buduje się latami.
Można też sobie wyobrazić, że w krajach takich jak np.
Chiny czy Indie jedno biuro to zdecydowanie za mało.
Tak. Opinie są nawet takie, że jedno biuro w Niemczech to za
mało. Mamy biuro we Frankfurcie, ale opinie i postulaty od przedsiębiorców, z
którymi współpracujemy są takie, że zróżnicowanie biznesu w zakresie potrzeb
jest tak duże, że firmy domagają się np. stworzenia biura w Hamburgu.
Hamburg to miasto portowe, handlowe zapewne warto tam
być.
Dokładnie tak, ale wracając do statusu dyplomatycznego to
nie on załatwia sprawę, ale ciężka praca osób z doświadczeniem i wiedzą, które
wiedzą jak wchodzić w biznes danego kraju i jak reprezentować tam polski
biznes. Czasy są teraz trudne, ale i obiecujące. Nasi przedsiębiorcy mają
szanse zafunkcjonować w różnych częściach świata.
- rozmawiał Artur Osiecki
Materiał powstał we współpracy z PAIH.