Jak ocenia pan ubiegły rok pod względem nowych inwestycji, szczególnie tych zagranicznych?
To był rekordowy rok. Na koniec listopada 2021 r. mieliśmy 470 wydanych decyzji o wsparciu inwestycji, a na koniec grudnia było ich aż 713. Napływ inwestycji pod koniec minionego roku był naprawdę dynamiczny. Z 20 mld zł łącznej wartości inwestycji w ramach Polskiej Strefy Inwestycji (PSI) na koniec listopada, wynik podskoczył do ponad 37 mld zł na koniec grudnia. To są znakomite dane i - co równie istotne - 72 proc. ogólnej liczby inwestycji w ramach PSI to polskie firmy. Co więcej, 60 proc. inwestycji to przedsięwzięcia firm z sektora MŚP.
Mali i średni przedsiębiorcy ruszyli inwestować?
Tak. I co też ważne wiele z tych inwestycji jest ulokowanych w Polsce wschodniej. Ta część naszego kraju, która zawsze była rzadziej wybierana przez inwestorów, osiągnęła wynik – 24 proc. Rok wcześniej było to 28 proc. Tyle, że w 2020 r. mieliśmy 372 decyzje inwestycyjne, a w roku ubiegłym było ich, jak już wspomniałem, aż 713. To znacząca różnica. Do tego warto przypomnieć, że za tymi przedsięwzięciami idzie deklaracja utworzenia ogółem 17 tys. nowych miejsc pracy w skali całego kraju. A nowe inwestycje zmieniają gospodarczą panoramę całej Polski.
Skąd ten nagły wzrost zainteresowania inwestorów Polską wschodnią?