Nie ma wątpliwości, że Polska stała się pracowniczym hubem dla osób, które chcą znaleźć zatrudnienie w Europie - już w 2019 r. Eurostat podał, że przyjęliśmy najwięcej cudzoziemców spoza UE (co czwarte zezwolenie na pobyt było wydane nad Wisłą). Ale – choć statystyki wciąż idą w górę – wciąż brakuje rąk do pracy. Eksperci z Personnel Service ostrzegają, że pracowników z Ukrainy jest za mało. Alternatywą są Białorusini. Tych – wedle analityków – moglibyśmy przyjąć ok. 0,5 mln.

Czytaj więcej

ICT – brak cyfrowych fachowców. Polska w unijnym ogonie

- Napływ migrantów zmniejsza niedobory na polskim rynku pracy już od kilku lat. Siłę tego zjawiska mogliśmy zobaczyć zwłaszcza na początku pandemii, kiedy cudzoziemcy stali się buforem przed silnym wzrostem bezrobocia w naszym kraju. Teraz, kiedy wskaźniki związane z rynkiem pracy idą w górę, pracodawcy mierzą się z tymi samymi problemami, które znali sprzed pandemii - tłumaczy Krzysztof Inglot, prezes Personnel Service.

Czytaj więcej

Automatyzacja? Prawie połowa firm jest już gotowa

Z danych Zakładu Ubezpieczeń Społecznych wynika, że w czerwcu br. zarejestrowanych było w Polsce 819 tys. cudzoziemców. O 100 tys. więcej niż w styczniu. Natomiast jeżeli chodzi o liczbę wydanych zezwoleń na pracę, to w I połowie 2021 r. było ich 232 tys., czyli o 34 tys. więcej niż rok wcześniej. Najwięcej zezwoleń na pracę otrzymali Ukraińcy, bo ponad 159 tys. Obywatele Białorusi są na drugim miejscu – dla nich wydano ponad 16,5 tys. zezwoleń (o ponad 4,3 tys. więcej niż rok wcześniej).