Jednak – jak wynika z badania Antal i Cushman&Wakefield – na chęć pracy zdalnej wpływa wielkość gospodarstwa domowego. Im mniej osób w nim mieszka, tym chętniej pracownicy deklarują gotowość do rezygnacji z biura przez pięć dni w tygodniu. Być może dlatego do home office tak bardzo nie są już przywiązani młodsi i starsi pracownicy. Tylko 27 proc. z tej najmłodszej grupy zawodowej zrezygnowałoby z tradycyjnego modelu pracy. W przypadku grupy z pokolenia X (osoby urodzone do 1983 r.) odsetek ten stanowi zaś jedynie 20 proc.

Czytaj więcej

ICT – brak cyfrowych fachowców. Polska w unijnym ogonie

Eksperci zauważają, że wybuch pandemii i konieczność pracy zdalnej w wielu firmach przyspieszyły zmiany, które w części organizacji miały miejsce już od dłuższego czasu. W tych, które na wykonywanie obowiązków zawodowych z domu patrzyły niechętnie, zmieniły podejście i zwiększyły elastyczność oraz zaufanie do pracowników. Jak podkreśla Artur Skiba, prezes Antalu, ku zdziwieniu wielu pracodawców, efektywność podwładnych w większości firm nie spadła. – Obecnie jesteśmy na etapie, na którym mamy już wypracowane schematy działania w nowej rzeczywistości. Pracownicy zyskali większą autonomię. Dzięki temu wielu z nich może dopasowywać proporcje pracy z domu i pracy z biura do swoich potrzeb, co - w połączeniu z zaufaniem do specjalistów, którzy dobrze przeprowadzili firmę przez pandemię - będzie tylko sprzyjać ich wydajności i efektywności – zaznacza.

Czytaj więcej

Automatyzacja? Prawie połowa firm jest już gotowa

Bez względu na liczbę osób w gospodarstwie domowym, ankietowani najczęściej wskazują chęć pracy zdalnej pięć dni w tygodniu. Deklaruje tak co trzeci pracownik mieszkający samotnie lub z jedną osobą oraz 26 proc. z tych, którzy mają trzech lub czterech domowników. Na drugim miejscu jest potrzeba pracy zdalnej dwa dni w tygodniu, a na trzecim trzy dni.