Bioasekuracja, dobrostan czy zielona produkcja odgrywają aktualnie na chińskim rynku żywności coraz większe znaczenie w rozmowach handlowych. W przypadku produktów premium są to pierwszej ważności informacje jakich będzie oczekiwał chiński partner. Tymczasem wiele polskich firm produkujących żywność (ale również napoje) myślących o eksporcie do Chin lekceważy tę sferę. Uznają one, że mają na tyle dobry produkt, że obroni się on sam. Coraz częściej takie podejście się nie sprawdza.
Bez ideologii
Dobrostan (动物福利 dòngwù fúlì, czytaj dong łu fu li) w chińskiej branży hodowli zwierząt to pojęcie stosunkowo nowe. Co ważne, w publicznej dyskusji temu zagadnieniu nie nadaje się wymiaru ideologicznego, jak ma to miejsce w Unii Europejskiej, w tym szczególnie w Polsce, ale akcentuje się aspekt hodowlany i biznesowy.
W Chinach dobrostan tłumaczony jest jako najwyższa jakość, bezpieczeństwo, pewność. Rozumie się go również (a to z tego powodu, że wiedza o nim przyszła z krajów z najbardziej i najlepiej rozwiniętymi rynkami rolnymi) także jako cechę składową marki.
CZYTAJ TAKŻE: Sprzedaż żywności do Chin – krok po kroku. Część 1.
Teoretycznie chińskie przedsiębiorstwa hodowlane oraz rolno-spożywcze rozumieją to pojęcie. Praktyka pokazuje jednak, że w ostatecznym rezultacie nadają mu własne znaczenie. Nie odbiega ono zbyt mocno od powszechnego rozumienia np. w UE. Chińczycy po prostu mają genetyczną skłonność do nadawania obcym pojęciom chińskiej specyfiki (charakteru).