Jak podał Główny Urząd Statystyczny (GUS) ceny towarów i usług konsumpcyjnych w Polsce w kwietniu 2022 roku w porównaniu z analogicznym miesiącem ubiegłego roku wzrosły o 12,3 proc. W marcu bieżącego roku inflacja była na poziomie 11 proc. Z kolei inflacja producencka PPI w marcu wyniosła 20 proc. Ceny w Polsce rosną w ogóle od trzynastu miesięcy i w ocenie ekspertów ten trend wzrostowy utrzyma się. Według jednych ekspertów do końca br., a w scenariuszu skrajnym do wiosny przyszłego roku. Kwietniowy odczyt inflacji z pewnością będzie miał swoje odbicie w podwyżce stóp procentowych. Eksperci szacują, że Rada Polityki Pieniężnej na majowym posiedzeniu stopę referencyjną podniesie o 100 punków bazowych (1 proc.), czyli z 4,5 do 5,5 procent. Najgorsze w tym, że to nie koniec podwyżek. Co z tego więc wynika dla małych i średnich przedsiębiorstw?
Luzowanie ilościowe
Jak mówi stare polskie powiedzenie od przybytku, w tym także od nadmiaru pieniędzy, głowa nie boli, a przynajmniej nie powinna boleć. Być może z takiego założenia wyszedł rząd Zjednoczonej Prawicy Mateusza Morawieckiego, który na początku pandemii wymyślił cudowny lek na ratowanie gospodarki. Cel był prosty – znaleźć pieniądze na rynku tak, by nie zwiększyły one deficytu budżetowego, ani długu publicznego, przy zachowaniu kontroli nad nimi. Mimo tego dość trudnego w realizacji założenia – w świetle finansów budżetowych – „wymyślony mechanizm” był prosty i jest znany na świecie. Głównymi podmiotami operacji były i są: Polski Fundusz Rozwoju (PFR) oraz Bank Gospodarstwa Krajowego (BGK). Każdy z nich emitował obligacje, które nabywały banki komercyjne, a od nich odkupywał je Narodowy Bank Polski (NBP).
Tą prostą sztuczką z gatunku inżynierii finansowej, która na świecie znana jest jako quantitative easing (luzowanie ilościowe), czyli mówiąc najprościej drukowanie pustego pieniądza, udało się rządowi Zjednoczonej Prawicy i NBP ominąć ustawowy zakaz finansowania budżetu przez bank centralny. Pikanterii sprawie dodaje fakt, że w Polsce nikt tego, poza niektórymi ekspertami, nie nazywał drukowaniem pieniędzy, ale operacjami otwartego rynku. W efekcie bank centralny pozyskał aktywa o wartości prawie 150 mld zł, które eufemistycznie nazwano sumą bilansową. Można więc powiedzieć, że nasz bank centralny, jak to onegdaj powiedział prezes Adam Glapiński, posiada nieprzebrane ilości gotówki.
Transfery socjalne
Drugim sposobem wprowadzenia na rynek pustego pieniądza była i jest realizacja tzw. programów (transferów) socjalnych (500+, 13. emerytura, 14. emerytura). W tym przypadku część pieniędzy rząd oficjalnie, bez żadnych sztuczek, odzyskał dla budżetu w postaci podatku VAT i akcyzy zapłaconych przez Polaków w cenie produktów i usług.
Jak wynika z najnowszego Programu Konwergencji. Aktualizacja 2022 (przedstawia średniookresową prognozę sytuacji gospodarczej Polski i jej finansów publicznych do 2025 roku i jest on zarazem częścią, przyjętego przez Radę Ministrów, Wieloletniego Planu Finansowego Państwa) przygotowanego przez ministra finansów, w latach 2022-2026 przewidziana jest kontynuacja wypłaty 13. emerytury, na którą w 2022 r. przeznaczono 12,7 mld zł z Funduszu Solidarnościowego. W kolejnych latach łączne wydatki z tytułu 13. emerytury będą rosły z 14,1 mld zł w 2023 r. do 16,4 mld zł w 2026 r. w wyniku wzrostu przeciętnej emerytury oraz waloryzacji rent i emerytur. W przypadku świadczenia 500 plus będzie to koszt w wysokości ok. 38,7-40,5 mld zł rocznie.